wtorek, 2 lutego 2010

Egoizm

Powróćmy na sekundę do transportu. W Europie jeździmy tam, gdzie chcemy. A w Indiach?

Krótka wymiana zdań z kierowcą rikszy:
My: "chcielibyśmy jechać na Vikhroli Station"
Riksiarz: "a ja chcę jechać do Goregaon"
Koniec rozmowy.

Poradnik turysty pod tytułem "jak dojechać tam, gdzie riksiarze nie chcą dojechać" (co zdarza się wyjątkowo często)
a) wskakujemy do dowolnej rikszy i rozsiadujemy się wygodnie. Na pytanie "gdzie?!" odpowiadamy "prosto!", "dalej!" lub też po prostu "jedź!?!". Kierowca patrzy na nas tak, jakbyśmy chcieli go nabrać, my patrzymy na niego tak, jakbyśmy nie chcieli. Oczywiście w dogodnym dla nas miejscu wyskakujemy, rzucamy riksiarzowi wyliczone rupie (ważne jest zatrzymywanie drobniaków dokładnie w tym celu) i znikamy.
b) mówimy riksiarzowi, że chcemy jechać do jakiegoś popularnego miejsca (odległego, i bez korków), mimo iż próbujemy dostać się do wyjątkowo niepopularnego miejsca. Następnie przekonujemy kierowcę, żeby jechał "szkrutem", a później, gdy już musimy skręcać w nieodpowiednim dla nas miejscu, "dostajemy" ważny telefon i spanikowani musimy natychmiast wysiąść. No co za pech, akurat teraz :D

Czemu riksze nie jeżdżą tam, gdzie chcielibyśmy? W końcu to my płacimy.. Ale cóż, kierowca woli spać, myć szybkę (jakby było widać jakąkolwiek różnicę) czy też jechać samemu w innym kierunku. Czemu? A któż to wie?