niedziela, 4 lipca 2010

Słowniczek drogowy

z działu 'Bestiariusz'
Przechodzieńzob. Przeszkoda, Zwłoki.
Przechodzień, jako taki, nie istnieje. Jeśli na drodze pojawi się coś, co ma mniej niż dwa koła, należy nie zwracać na to uwagi, i w żadnym wypadku nie zwalniać. Zatrzymanie dozwolone jest jedynie w wypadku, gdy przechodzień wkręci się w koło i nie chce puścić. Do odstraszania owych dziwnych zjaw wiesza się na samochodach suszone papryczki-talizmany. Inną skuteczną bronią jest trąbienie, chociaż kołek w serce ponoć także rozwiązuje sprawę (szczególnie jeśli przechodzień dalej trzyma się koła – warto spróbować). Opisywane stwory mogą pojawić się znienacka, więc zawsze należy być przygotowanym do gwałtownego przyspieszenia i pozbycia się drani. Nie spuszczajcie ręki z klaksonu!

Chodnik – rzadko spotykane rozszerzenie jezdni, przydatne szczególnie w czasie korków. Od pozostałej części drogi wyróżnia chodnik to, że częściej można tu spotkać istoty posiadające nogi zamiast kół, które bezczelnie zawadzają spokojnym pojazdom. Istoty te znikają, jeśli rozwiniemy dostatecznie dużą prędkość.

Droga – dowolny teren, na który da się wjechać naszym pojazdem.

Światłazob. nieśmiała sugestia.

Klakson – najbardziej popularna broń drogowa, a dla niektórych sposób bycia. W każdym możliwym znaczeniu - „trąbię więc jestem”. Nie chodzi tylko o to, żeby dać znać innym, że znajdujemy się na drodze (albo chodniku, poboczu czy już w jeziorze). Trąbienie jest czymś unikatowym – pozwala wyrażać swoje (głośne) JA lepiej niż poezja. Można by to nazwać „muzyką ulicy”, pod warunkiem, że byłby to heavy metal grany przez głuchego masochistę.
Oprócz standardowych 'biiiip', istnieje wiele odmian klaksonów, o różnych barwach, tonacjach i poziomach głośności:
1.głośny
2.bardziej głośny
3.supernova
Startujący prom kosmiczny mieści się pomiędzy 1 a 2.
Niektóre trąbki układają się w długie melodie i aspirują do miana symfonii. Co nie zmienia faktu, że przy dłuższym przysłuchiwaniu się i tak doprowadzają do dzikiego szału połączonego ze ślinotokiem i szaleńczym wywijaniem rękami.

Pas jezdni, linia ciągła, zakaz wyprzedzania – nie znaleziono w słowniku.

Ruch – lewostronny … statystycznie rzecz biorąc. Odchylenie od normy zdarza się w miarę często. Wchodząc na jezdnię rozglądajcie się w obie strony. Szkoda by było zostać wdeptanym w asfalt przez ciężarówkę, której tam nawet nie powinno być.

Konduktor – odmiana aligatora, występująca w każdym autobusie. Snuje się wokoło i wciska ludziom bilety, jednocześnie wyciskając rupie, chociaż w niewielkich ilościach. Jak na krokodyla przystało, często kłapie przyrządem do kasowania biletów, który wygląda zupełnie jak zwykła obcinaczka do paznokci. Ma to zwrócić uwagę innych mieszkańców rzeki (bo tak czasem może wyglądać droga w czasie monsunu), i przypomnieć im o konieczności nabycia biletu. Nieodłączną częścią wyposażenia aligatora jest skrzyneczka z biletami o różnych kolorach – w myśl zasady inna cena/inny kolorek.

Amortyzatory - aromotyCO? A właściwie i po co niby montować te tam ~. Rozpędzony autobus wpadający w dziurę wybija się tak wysoko, że umożliwia pasażerom darmową naukę latania.

Zasady rządzące światem drogi
Pierwsza zasada dynamiki – należy dynamicznie wjechać tam, gdzie akurat jest miejsce. Czy jest jest to nasz pas ruchu, czy jest przejazd, czy w ogóle jest asfalt (nie mówiąc już o tym czy są przechodnie) – to wszystko są elementy, które w obliczeniach możemy zaniedbać.

Druga zasada dynamiki autobusów – kierowca dba o zdrowie swoich pasażerów przez to, że nie zatrzymuje się na przystankach, dzięki czemu pasażerowie mają okazję poćwiczyć mięśnie nóg i rąk w czasie wskakiwania do środka.

Trzecia zasada dynamiki rikszy (obowiązująca w czasie monsunu)– riksze przestają się poruszać samoistnie w czasie największego deszczu (tzn. psują się). Czas potrzebny do znalezienia następnej rikszy lub autobusu jest równy czasowi przemoknięcia do suchej nitki.

4 komentarze:

  1. świetne:)a jak jeździ policja?

    OdpowiedzUsuń
  2. Policja zbytnio się nie wyróżnia. Natomiast karetka.. cóż właściwie nawet jak jedzie na sygnale, to w praktyce nie ma zbytnich przywilejów, a reszta ciżby nie ustępuje drogi. Ciekawy to widok, karetka wlokąca się w korku (chociaż osoba czekająca na karetkę mogłaby mieć obiekcje do określenia "ciekawy").

    OdpowiedzUsuń
  3. jako przedstawicielka służbny zdrowia jestem conajmniej zdumiona,ale taka sytuacja u nas byłaby zadowalająca dla NFZ- wykorzystywanoby mniej punktów, czyli możnaby mniej płacic szpitalom;/

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe, słownik pierwsza klasa. To chyba taki suplement do książki "Autostopem przez Galaktykę", nie? :D

    OdpowiedzUsuń