poniedziałek, 29 marca 2010

Dach

Dachy bywają różne. Mogą być spadziste, płaskie, blaszane, ekstrawaganckie albo zerwane przez wichurę. Dach budynku, w którym pracuję, jest ... wesoły.

Można by rzec, ze znajduje się tutaj centrum życia socjalnego. Pomijam fakt, ze niektórzy przychodzą tu zjeść lunch, bo to jest zwyczajne. Otóż na dachu zdarzają się .. no ... wydarzenia.

Na przykład - sklep. Wychodzi sobie niczego nieświadomy pracownik na świeże powietrze, a tu wyprzedaż pościeli. I poduszek. I ręczników. I wszystkich innych miękkich akcesoriów strywialniano - łazienkowych. Oczywiście mógł też trafić na stoisko z ozdobami, wiec nie jest tak źle.

Inna opcja - zdjęcia (kiedyś jedno zamieściłem). HR postanawia kliknąć kilka fotek, pewnie do rodzinnego albumu.

Ponadto HR może wpaść tez na pomysł zorganizowania "mikołajków". Każdy pracownik losuje z kapelusika karteczkę z imieniem osoby, której ma kupić prezent. Skromny, nie droższy niż 100 RS. Przed Bożym Narodzeniem wszyscy zbierają się na dachu, w wyjątkowej, 30 stopniowej świątecznej atmosferze i następuje rozdanie podarków. Towarzyszą temu pokazy tańców i śpiewów hinduskich, a niektóre z wykonywanych numerów miałyby niezłą oglądalność na youtube. Jest tez turniej o wiedzy na temat filmów Bollywodzkich - co prawda po angielsku, ale jak dla mnie to mógłby być nawet po chinsko-marsjanskiemu. Chociaż można się uśmiać, gdyż pierwsza odpowiada osoba, która dobiegnie do stolika przed innymi, co w rezultacie daje niezłą, slapstickową komedię sytuacyjną.

Jak już mowa o turniejach, to innym razem przytrafiła się zabawa w kalambury. Drużyny odgadywały tytuły filmów i piosenek. HINDUSKICH. W HINDI. Mój wkład w grupową współpracę był raczej niewielki... Przy okazji, jedna ciekawostka: w czasie gry można używać pewnych wcześniej zdefiniowanych gestów, oznaczających ilość słów, podział na sylaby itp. Jednym z nich jest określenie, czy film jest:

Bollywodzki (Indyjski):

Hollywodzki (Amerykański):

Niewątpliwym plusem wszystkich tych spotkań jest darmowe jedzenie - obejmujące chipsy, samosy* i czasem wegetariańskie hamburgery z McDonalda. Gdyby nie to, ze akurat bylem trochę głodny, to rzuciłbym tym burgerem o ścianę, chociaż biorąc pod uwagę konsystencję sosu pewnie później trzeba byłoby to odrywać z tej ściany łomem...

*Samosa - popularne jedzenie uliczne, ciasto wypchane ziemniakami, groszkiem i kto wie czym jeszcze.


Kolejnym dachowym wydarzeniem był Makar Sankranti - festiwal latawców. Obchodzi się go 14 stycznia, na cześć słońca (boga-słonca), który zaczyna podroż na półkulę północną. Jest to związane z przesileniem zimowym (21 grudnia), ale z powodu jakichś astrologicznych pierdół data się przesuwa, i za 9000 lat Makar Sankranti będzie w czerwcu. Sama nazwa oznacza przejście słońca pomiędzy znakami zodiaku - strzelcem i koziorożcem. Świętowanie polega na puszczaniu latawców, a ze im wyżej tym lepiej, to wszystkie dachy wysokich budynków są oblepione zapaleńcami próbującymi zmusić bibułkę na dwóch patykach do poszybowania w przestworza. Trzeba przyznać, ze nie jest to takie łatwe, szczególnie gdy trzeba tego dokonać stojąc w miejscu, jako ze bieganie mogłoby się zakończyć base jumping-iem bez spadochronu. Jeden z pracowników z mojego biura, Rehan, był w tej sztuce mistrzem (nie mówię oczywiście o base jumping-u), jego latawiec odleciał chyba na dobrych kilka kilometrów, tak ze ledwo go już było widać (musieliśmy dowiązać dodatkowe zwoje linki). Pamiątką po tym święcie są drzewa bogato obwieszone latawcami, co przypomina trochę świąteczne choinki, którym pomyliły się pory roku.


Ponadto na naszym wspaniałym dachu znajdują się trzy stale obiekty warte uwagi:

Pierwszym jest siłownia, niezbyt wielka, ale wystarczająca - są rowerki, bieżnie, atlas, ciężarki i muza z hinduskiego radia. Czasami może bywać trochę tłoczno, ale to akurat można w tym kraju powiedzieć o wszystkim.

Drugim jest telewizor, który przyciąga pracowników (szczególnie technicznych, strażników czy ziomków z kuchni) na mecze krykieta. Sam krykiet właściwie zasługuje na własny temat, ale ciągle mam nadzieje ze podejmie się tego ktoś inny**.

**Propozycje prosimy nadsyłać pocztą elektroniczną.

Trzecim jest stół do gry w carrum. Ten temat dostaje przydział na osobny wpis. Powyżej.

1 komentarz:

  1. Ułatwię Ci opis Krykieta :-)

    Cricket is the only game that you can actually put on weight when playing.

    I want to play cricket, it doesn't seem to matter if you win or lose.

    OdpowiedzUsuń