środa, 14 kwietnia 2010

miasto

Dzisiaj utknąłem w korku. No, nie tylko dzisiaj. Ale dzisiaj szczególnie.

Kiedy autobus w ciągu 20 minut przemieścił się o mniej niż 20 metrów, a powietrze w autobusie kompletnie zamarło, zostawiając tylko ponad 40-stopniowy żar i pocących się ludzi, doszedłem do wniosku, że lepiej będzie udać się do domu pieszo, mimo że miałbym do pokonania kilka kilometrów.

Przyczyną korku okazała się ... uliczna potańcówka, z ciężarówką, figurką jakiegoś bóstwa i nie więcej niż 50 osobami. Na środku jednej z głównych tras łączących dzielnice Bombaju. Zaraz obok niesamowicie wielkiego i pustego pola.

Jakby to skomentować? Hmmm... na myśl przychodzi mi tylko jedno słowo:

Standard...

2 komentarze:

  1. ufff, uffffffffffff ...
    ostatnio widziałem zdjęcie jakiejś świątyni hinduskiej, kopuła jakieś 30metrów wysokości, 'big one' naprawdę, na niej jakieś dziesiątki i setki splecionych ze sobą ornamentów, dookoła w każdą możliwą stronę aż po samą górę a każdy W INNYM KOLORZE OD SIEBIE, to jest chyba obraz tego co hindusi mają w głowach

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo przygnebiajacego nastroju i niespokojnego czasu w kraju rozbawila mnie twoja przygoda, zachwycajace standardy! ciekawe czy kiedys nie zatesknisz za "ichniejszymi bogami"...

    OdpowiedzUsuń