Już pewien czas temu przeprowadziłem się do nowego mieszkania. Głównym powodem było to, że w poprzednim nie mogłem dłużej zostać - mieszkanie firmowe było przyznane tylko na miesiąc. Innym powodem było niewątpliwie to, że apartament TSC był trochę ... dziwny. Można uznać za dobre warunki to, że obcy ludzie za nas sprzątają, piorą, gotują, podają do stołu, we wszystkim ustępują, przynoszą obiad o 2 w nocy czy wpuszczają do mieszkania. Ale to dalej jest dziwne.
Po trzecie mieszkanie to było w dzielnicy Thane, które znajduje się na środku niczego - stąd wszędzie jest daleko. Jakbyście kiedyś znaleźli się w odległym, opustoszałym i zapomnianym miejscu to rozglądnijcie się dobrze, Thane powinno być w pobliżu.
Po trzecie mieszkanie to było w dzielnicy Thane, które znajduje się na środku niczego - stąd wszędzie jest daleko. Jakbyście kiedyś znaleźli się w odległym, opustoszałym i zapomnianym miejscu to rozglądnijcie się dobrze, Thane powinno być w pobliżu.
Nowa chata - nie ma klimatyzacji ani telewizora, ale za to jest internet, co możemy zakwalifikować jako znaczącą poprawę warunków.
Przepis na znalezienie mojego nowego lokum:
1. Otwieramy maps.google.pl (albo .com, .fr, .cz, .ru ...no dobra, może .ru nie do końca) i wyszukujemy powai lake.
2. Poniżej Powai lake znajduje się Chandivali lake, robimy zbliżenie, po prawej widzimy basen (jedyne 50 Rupii wstępu, czas nieograniczony).
3. Przełączamy na satelitę
Widzimy mniej więcej coś takiego: (ciekawe czy ktoś zgadnie, co oznacza czerwony krzyżyk)
W odróżnieniu od Thane, wszędzie jest w miarę blisko (chociaż "blisko" jest słowem w żadnym stopniu nie pasującym do Bombaju). Ponadto jest tu wszystko - supermarkety, centrum handlowe, dobre restauracje, banki itp itd. Między innymi z tego powodu praktykanci mieszkający w Powai są uznawani za wyjątkowo leniwych, bo nie chce im się jeździć po mieście, skoro wszytsko mają na miejscu.
Samo mieszkanie - składa się z jednej, dwuosobowej sypialni, kuchni, łazienki z prysznicem oraz pokoju dziennego (służącego jako druga dwuosobowa sypialnia).
Nie przez przypadek na zdjęciu w kuchni jest Ahmed. Z pochodzenia Palestyńczyk, obecnie Jordańczyk, uwielbia gotować, dużo i dla wszystkich - na poniższych zdjęciach widać śniadanie i obiad, które zrobił dla kilku osób. Ponadto Ahmed uwielbia grać w Pro Evolution Soccer, i jest już na tyle dobry, że przynajmniej ja nie mam z nim cienia szans - jak mi dobrze idzie, to dostaję 4-1.
Pozostali współlokatorzy to dwaj Brazylijczycy - Rafael i Nikolas. I jak na Brasilieros przystało, lubią wołowinę, futbol, dziewczyny i drinki takie jak caperinio (alkohol z limonkami i cukrem w takim stężeniu, że nie czuć alkoholu). I mówią przez sen, ale nikt ich nie rozumie.
Ponadto w mieszkaniu są trzy rosśinki o chwytliwych imionach: Harry Potter, Jimmy Hendrix i Jim Morrison. Podlewanie zielska spadło na mnie, i jak na razie kwiatki dalej żyją. Na szczęście innych mieszkańców, za wyjątkiem kilku muszek i sporadycznych mrówek, nie ma. Fakt ten może zastanawiać, bo jeden z poprzednich lokatorów stwierdził, że jakby był karaluchem, to zdecydowanie wybrałby nasze mieszkanie.
Oczywiście jak na Indie przystało, nie mogło zabraknąć kilku urozmaicających życie elementów. Najbardziej rzucającym się na uszy jest melodyjka windy - świąteczny przebój "Merry Christmas". Leci co kilka minut. Wydaje się że Hindusi lubią niestandardowe dźwięki - w innych budynach windy mruczą "dla Elizy" albo "Sambę". Ach, wykonanie nie jest najlepszej jakości...
No cudo po prostu :) w końcu jakaś wiadomość tak oczekiwana :)
OdpowiedzUsuńNo juz pisze kolejne, pisze, niecierpliwcy. Największą trudność sprawia ... sam blog, na którym zdjęcia żyją własnym życiem i umieszczają się we wszystkich mozliwych miejscach tylko nie tam gdzie trzeba.
OdpowiedzUsuńJa wiem co to za tajemniczy krzyżyk ale nie powiem :-)
OdpowiedzUsuńNo i gdzie masz Polską flagę?
OdpowiedzUsuńŻe niby Ty sobie z nimi nie radzisz - to kto sobie poradzi, z wolno żyjącymi zdjęciami :) a może tak im lepiej?
OdpowiedzUsuń