W dzisiejszym odcinku będzie to, co tygryski lubią najbardziej. Hmmm... w Indiach to powiedzenie nabiera trochę innego charakteru....
Nieważne. Najlepszym zajęciem w tym prawie rajskim zakątku jest niewątpliwie wynajęcie skutera albo motocyklu. Miejsc, gdzie można to zrobić, jest mnóstwo, ale tyleż samo jest ludzi, więc warto wstać rano (nam się to nigdy nie udało, właściwie przedefiniowaliśmy troszku pory dnia, o kilka godzinek). Koszt za cały dzień - 200 RS (12 złociszy !) za skuterek, 300 RS za motorek (Royal Einfield). Jak się wynajmuje na dłużej to jest oczywiście taniej. Paliwo kupuje się na stacjach benzynowych... których nie ma. Za to napełnić bak można prawie w każdym sporzywczaku.
Nieważne. Najlepszym zajęciem w tym prawie rajskim zakątku jest niewątpliwie wynajęcie skutera albo motocyklu. Miejsc, gdzie można to zrobić, jest mnóstwo, ale tyleż samo jest ludzi, więc warto wstać rano (nam się to nigdy nie udało, właściwie przedefiniowaliśmy troszku pory dnia, o kilka godzinek). Koszt za cały dzień - 200 RS (12 złociszy !) za skuterek, 300 RS za motorek (Royal Einfield). Jak się wynajmuje na dłużej to jest oczywiście taniej. Paliwo kupuje się na stacjach benzynowych... których nie ma. Za to napełnić bak można prawie w każdym sporzywczaku.
A więc jazda! Co prawda Lonley Planet pisze, że Goa (jak i reszta Indii) to zdecydowanie nie miejsce, żeby uczyć się prowadzić skuter (nie wspominając już o czymś mocniejszym), ale nie powstrzymało to ani mnie, ani Ahmada, ani Katji, przed pierwszym w życiu prawdziwym szaleństwem na dwóch kółkach. Obyło się bez wypadków, poza jednym wyjątkiem - Ahmad nie wyrobił zakrętu, wypadł z drogi i wbił się centralnie w mur... przy prędkości około 5 km/h. Lekko zadrapał sobie naskórek na nodze.
Sama droga jest miodzio - zazwyczaj pusto i w miarę cicho (oczywiście tego nie da się dostrzec przy własnym silniku), a w około roztacza się widoczek na górki, lasy, palmy i plaże. Od czasu do czasu minie się połyskujący bielą kościółek, innym razem kolorową hacjendę ukrytą wśród zarośli. W górze świeci słonko, a wiaterek daje idealną ochłodę.
Można jechać gdzie się chce (hehe, to jest to!). Warto znaleźć pustą plażę, z dala od kurortów (hmmm kurortów... może z dala od zatłoczonych miejsc odwiedzanych często przez turystów?). My trafiliśmy w jedno takie miejsce - i to, rzeczywiście trzeba przyznać, była rajska plaża. Chyba mogę zrozumieć zachwyt nad Goa. Jeśli kiedyś było tak na całym wybrzeżu to faktycznie warto było tu być. Jaka jest różnica- no cóż, czysto, pusto, a wśród palm nie stoją (zbyt często) blaszane baraki porzucone w połowie konstrukcji (chociaż pewnie lokalny Bob Budowniczy uznałby to za w pełni wykończone lokum).
A kiedy już skończymy plażować, znowu można wsiąść na motorek i pojechać przed siebie....
Goa powróci w "kup pan cegłę"!