piątek, 28 stycznia 2011

Pałac Maharadży

Mając jeden dzień musiałem wybrać pomiędzy odwiedzeniem informatycznego hubu Indii, Bangalore, a położonym 100 kilometrów dalej (a właściwie z mojego punktu widzenia bliżej) Mysore. Wybór tego drugiego okazał się trafny.


W centrum miasta wyrasta wspaniały pałac królewskiego rodu Wodeyars. Ma co prawda niecałe 100 lat (poprzedni drewniany spłonął), ale robi niezłe wrażenie, wśród równo przystrzyżonych trawniczków i szerokich chodników. Wnętrze jest jeszcze ciekawsze niż fasada, ale niestety nie można robić zdjęć. W tym pałacu znajduje się centrum 10-dniowych obchodów święta Dasara  - na pamiątkę zwycięstwa dobra nad złem, symbolizowaną przez (a właściwie czczoną dosłownie) walkę hinduskiej bogini Chamundeshwari z jednym z bardziej wrednych demonów. Parada ostatniego dnia święta przyciąga rzesze i musi być fascynująca. W wyobrażeniu sobie tego wydarzenia pomagają co nieco malowidła w pałacu, wokół jednej z większych komnat ciągną się obrazy kawalerii, słoni, wielbłądów i piechoty, każdy oddział w swoich unikalnych barwach, paradujący wśród tłumu gapiów.


Poza pałacem w Mysore jest jeszcze wiele innych zabytków/pomników, ale moją uwagę przykuły tylko dwa. Pierwszy to wielki targ – tutaj na reszcie można poczuć zapachy, które nie wywracają nosa na drugą stronę. Woń warzyw, owoców, kwiatów i perfum oraz koloryt stoisk urzeka i wciąga na dłużej.


Drugie ciekawe miejsce to malutkie muzeum tradycyjnej południowoindyjskiej sztuki. Wystawione tutaj rzeźby muszą chyba pochodzić z jakiegoś szalonego snu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz